TroChę PokrYtykUjemy
czyli moja opinia na temat twórczości Johna Greena
John Green znany ze swoich książek o tragicznych miłościach i życiowych problemach ma ciekawy sposób pisania. Nie mam tu na myśli wyłącznie sposobu prowadzenia akcji, czy poprawności stylistycznej, która chyba odgrywa nieduże znaczenie biorąc pod uwagę, że pisze w innym języku.
Chciałabym wam przedstawić, jak ja widzę jego książki i ich tematykę.
Zacznijmy od książek, które przeczytałam. Aktualnie są trzy i pół. Gwiazd Naszych Wina, Papierowe Miasta, Szukając Alaski i część opowiadania, które jest jednym z trzech z książki W śnieżną noc.
Gwiazd Naszych Wina
Każda opinia na temat tej książki, którą przeczytałam była pozytywna co zdziwiło mnie bardzo. Osobiście nie uważam ją za bardzo dobrą książkę, raczej niebanalną. Sięgnęłam po nią, bo wszyscy się tak zachwycali historią dwojga nastolatków, którzy stali na granicy życia i śmierci. Główna bohaterka, Hazel nie jest zdruzgotana swoją chorobą. Ona po prostu chce swoje przeżyć, nie potrzebuje przyjaciół, wystarczają jej rodzice i seriale telewizyjne. Czasami pójdzie na grupę wsparcia i tyle. Augustus to chłopak, w którym zakochała się właściwie od pierwszego wejrzenia. W przeciwieństwie do niej chłopak chciał przeżyć swoje życie jak należy.
Nie twierdzę, że książka jest zła, po prostu nie mój typ. Zaraz wyjaśnię wam dlaczego.
Papierowe Miasta
Moja ulubiona książka tego autora. Uważam ją za najciekawszą, ma najlepszą tematykę i bohaterów.
Polubiłam Margo za jej pomysłowość i Bena za nazywanie dziewczyn królisiami i sikanie do butelki (dziwne powody, wiem xD) Quentin jest w niej zakochany od dziecka, jednak z czasem tracą ze sobą kontakt. Pewnej nocy Margo ponownie wchodzi do jego pokoju i prosi go o pomoc w planie Margo Roth Spiegelman. Spędzają razem noc na wykonaniu planu, teraz wszytko w życiu Q będzie lepsze, bo od jutra będą bliżej z Margo. Mhm, jasne, marzenie ściętej głowy. Margo zniknęła.
Szukając Alaski
Szczerze powiedziawszy to nie mam zdania na temat tej książki. Przeczytałam ją tylko dlatego, że uważałam ją za ciekawą, a z reguły gdy zaczynam książkę to już ją kończę. Ona była taka... o niczym. Czułam się trochę, jakbym czytała coś podobnego do sprawozdania z dłuższej imprezy. Miles jedzie do szkoły z internatem, gdzie poznaje cudowną Alaskę, która jest ucieleśnieniem męskich marzeń. Śledzimy jego szkolne życie i relacje z nowo poznanymi osobami.
A teraz przejdźmy do tego, dlaczego uważam te książki za specyficzne i trochę nudne.
Zacznijmy od kwestii, którą na pewno nie zainteresowałam się tylko ja.
1. Dużo osób, które sięga po te książki robi to, bo ktoś im je polecił. Czytają książkę, żeby ją po prostu przeczytać, ewentualnie poznać historię, ale nie zastanawiają się nad drugim dnem. Głębsze znaczenie czy wspominane drugie dno jest oczywiste, jeżeli się go szuka. Green porusza w swoich książkach delikatne kwestie jak choroby czy problemy rodzinne. W mojej opinii nie robi tego tylko po to, żeby stworzyć przepełnioną bólem, którą ktoś potem przeczyta. Nie, to nie o to chodzi. On chce, żebyśmy zwrócili na nie uwagę. Możemy zauważyć, że w jego książkach główny bohater nie ma problemów, jak osoby które poznaje. Stara się zrozumieć ich uczucia, zachowanie, sposób myślenia, ale prawda jest taka, że nigdy nie poczuje tego co ta osoba. Ile osób zrozumiało przesłanie tych wydarzeń?
2. Kiedy sięgamy po konkretną książkę, która podejmuje codzienny temat, jak problemy psychiczne, musimy mieć wysnute na ten temat wnioski i własne opinie. Poznajemy refleksje autora, widzimy to z jego punktu widzenia, przez co przejmujemy jego opinię, bo wydaje nam się słuszna. Według mnie tak nie powinno być.
3. Różne sytuacje życiowe, życie bez ważnych dla nas osób, emocje i bezradność wobec tych, których kochamy lub są dla nas ważni. Są to trudne do opisania tematy, gdy nie jesteśmy w podobnych sytuacjach. Jestem pod wrażeniem tego, że autor podjął się tak ciężkiego tematu, który trudno jest opisać wiarygodnie.
4. Główny bohater jest po części obserwatorem. Nie jest zamknięty na uczucia innych, stara się je zrozumieć. Problemy rodzinne, depresja, okropna przeszłość, choroby. Ciężar, który musimy dźwigać przez życie jest dla każdego inaczej rozumiany. Podoba mi się to, że on nie próbuje nawet udawać, że główny bohater jest w stanie zrozumieć ból tych osób. Niestety, ale nie jesteśmy do tego w pełni zdolni.
5. Kwestia śmierci. Ludzkie życie jest kruche, w jednej sekundzie możemy być, a w drugiej już nie. Refleksje na temat samobójstw i domysły, dlaczego ta osoba wybrała tą drogę.
6. Ostatni punt, czyli kwestia wiary w cokolwiek. To akurat nawiązuje do wyższego punktu, ponieważ dotyczy wiary w życie po śmierci. Spodobało mi się jaką autor przyjął wizję wiary. "Nie mogą znieść myśli, że po śmierci czeka nas tylko wielkie czarne nic, nie mogą znieść myśli, że ich ukochani bliscy mogą tak po prostu przestać istnieć, i nie potrafią nawet wyobrazić sobie, że sami mogliby przestać istnieć. W końcu uznałem, że ludzie wierzą w życie pozagrobowe, ponieważ niewiara w nie byłaby nie do zniesienia."
Punkty, które wymieniłam są moją opinią na temat zawartości jego książek, a także tego, co powinniśmy wiedzieć, gdy po nie sięgamy, żeby w pełni zrozumieć ich przesłanie i znaczenie. Możliwe jest, że po prostu nie spodobała nam się książka, ale na to już nie mamy wpływu.
To chyba tyle, jeśli chodzi o moją opinię ;) Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam i nie zanudziłam :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz